Liga Mistrzów jednak nie dla Legii
Mistrzowie Polski nie wykorzystali szansy jaka otworzyła się przed nią po pierwszym meczu ze Steauą. W rewanżu "Wojskowi" zremisowali z mistrzem Rumunii 2:2 i na osłodę zagrają w fazie grupowej Ligi Europejskiej.
Legioniści fatalnie zagrali pierwszą połowę meczu w Bukareszcie. Ci, którzy liczyli na to, że mistrzowie Polski wyciągnęli z tego wnioski i sytuacja się nie powtórzy, szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Już w 7. minucie fatalny błąd popełnił Dominik Furman, którego w polu karnym ograł Nicolae Stanciu i posłał piłkę w długi róg obok interweniującego Dusana Kuciaka.
Warszawiacy nie zdążyli jeszcze otrząsnąć się po stracie gola, a goście już prowadzili 2:0. Tym razem piłka trafiła w "szesnastce" do Federico Piovaccariego, ofiarnie próbował jeszcze przeszkodzić mu Dossa Junior, ale Włoch przeczekał obrońcę Legii i strzałem po ziemi podwyższył wynik.
Szybko zdobyta solidna zaliczka pozwoliła piłkarzom Steauy znacznie uspokoić grę. Rumuni cofnęli się na własną połowę, długo wymieniając między sobą piłkę. Legioniści wyraźnie byli podłamani początkiem meczu, ale na szczęście nie zrezygnowali z walki.
Pierwszy promyk nadziei pojawił się w 20. minucie, kiedy Ciprian Tatarusanu odbił piłkę po strzale Jakuba Koseckiego, a tę do bramki dobił Michał Kucharczyk. Sędzia gola jednak nie uznał, bowiem liniowy zasygnalizował pozycję spaloną legionisty. Telewizyjne powtórki pokazały, to mogła być błędna decyzja arbitra.
Siedem minut później sędzia nie miał już jednak najmniejszych wątpliwości. Jakub Wawrzyniak popisał się kapitalnym dośrodkowaniem w lewej strony boiska do wbiegającego w pole karne Miroslava Radovicia, który strzałem głową zdobył bramkę kontaktową.
Do końca pierwszej połowy legioniści starali się zdobyć kolejną bramkę, ale rywale bardzo umiejętni bronili się na własnej połowie. Kiedy jednak odebrali warszawiakom piłkę, błyskawicznie przenosili się pod bramkę Legii, na szczęście bez efektu bramkowego.
Drugą połowę Legia rozpoczęła z wyraźną chęcią odmiany losów spotkania. Tyle, że nie miała żadnego pomysłu na sforsowanie "autobusu", jaki na własnej połowie postawili rywale. Rumuni bronili sie bardzo agresywnie, błyskawicznie podwajali gracza z piłką, a w momencie odzyskania jej, z dużą łatwością zdobywali teren.
Z każdą kolejną minutą z warszawiaków ulatywało powietrze, odchodziły im chęci do gry, a rywale grali po prostu swoje. Długo rozgrywali piłkę, nie spiesząc się przeprowadzaniem ataków, a momentami wręcz bawiąc się z legionistami grą w "dziadka". Oblicza spotkania nie zmieniły nawet zmiany dokonane przez Jana Urbana.
Już w doliczonym czasie gry legionistom udało się doprowadzić do remisu po strzale Jakuba Rzeźniczaka, ale losów rywalizacji z mistrzem Rumunii to już nie mogło zmienić.
Legia Warszawa - Steaua Bukareszt 2:2 (1:2)
Bramki: Radović 27, Rzeźniczak 90+4 - Stanciu 7, Piovaccari 9
Żółte kartki: Jakub Rzeźniczak, Dusan Kuciak - Lucian Filip, Daniel Georgievski, Nicolae Stanciu, Alexandru Bourceanu, Iasmin Latovlevici.
Sędzia: Pedro Proenca (Portugalia).
Legia: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Jakub Wawrzyniak - Ivica Vrdoljak, Dominik Furman (75-Michał Żyro) - Michał Kucharczyk (63-Henrik Ojamaa), Miroslav Radovic, Jakub Kosecki - Marek Saganowski (79-Patryk Mikita).
Steaua: Ciprian Tatarusanu - Daniel Georgievski, Łukasz Szukała, Florin Gardos, Iasmin Latovlevici - Adrian Popa, Alexandru Bourceanu, Nicolae Stanciu (59-Adrian Cristea), Lucian Filip, Cristian Tanase (72-Leandro Tatu) - Federico Piovaccari (89-Gabriel Iancu).
źródło: tvn24